Obsługiwane przez usługę Blogger.

środa, 4 września 2013

Nowości w postach #9

Achesa // Opowiadania/Historyczne
Byk orał z furią ziemię przednią nogą.
- Nie jestem tchórzem, jestem królewskim synem. Mężczyzna musi mieć siłę, ale to od króla wymaga się więcej. Jeśli kiedykolwiek nim zostanę, ma obecność będzie musiała paraliżować wrogów, a ja sam ucieleśniać władzę.
Anchesenpaaton przyjrzała mu się badawczo. Siedział w gęstwinach spięty jak drapieżny ptak, udowadniając sobie, że nie jest gąsiątkiem.
Nagle byk ryknął, a dookoła jeden po drugim gasły odgłosy życia. Tutanchaton podniósł się z zarośli. Księżniczka natychmiast stanęła obok niego.
- Skryj się, bo nigdy sobie nie wybaczę jeśli ten potwór cię skrzywdzi z powodu mojej pychy.
- Nie pysznisz się, Tutanchatonie. Lecz jeśli ma się coś stać tobie, chcę dzielić z tobą ból.
Splotła swoje palce z jego i wstrzymała oddech. Tutanchaton zwrócił się ku bykowi. Dzięki Nakhtimowi nauczył się powalać przeciwników cięższych i silniejszych od niego. Czy zdoła jednak pokonać takiego potwora?
- Jego siła tkwi we łbie, jeśli dostatecznie mocno chwycę go za rogi, powalę go - tłumaczył nie spuszczając z przeciwnika wzroku - Zaraz się na nas rzuci, wiem to. Anches... Odsuń się. Nie mogę chybić, bo drugiej szansy nie będzie.
Poczuł jak jej dłoń drży, jeszcze mocniej okalając jego. Gdy byk rzucił się do ataku, bez namysłu odepchnął księżniczkę, która wpadła w zarośla. Sam stanąwszy w rozkroku, zaczął wymachiwać koliście liną. Gdy dzielił ich moment od zderzenia, Tutanchaton odskoczył dwa kroki i wyrzucił z dłoni linę, która pofalowała w powietrzu i opadła na grzbiet zwierzęcia.


MecenaryMarines // Opowiadania/Fantasy/Good and Evil
W szanowanym anielskim instytucie Yuki była na wycieczce w towarzystwie Nessosa. Była bardzo podekscytowana nowym miejscem jaka była Akademia św. Przymierza. Centaur mimo zmieszanych co do blondynki uczuć oprowadzał dziewczynę po kampusie. Oprowadzanie rozpoczął od strefy pierwszej czyli sekcji naukowej szkoły. Do poruszania się po obszernej instytucji używali prywatnej kolejki, która dosłownie płynęła w powietrzu. Kolejka była prywatną gdy jedyna osoba korzystająca z niej był właśnie Nessos. Machina była czarno-brązowego koloru z greckimi motywami. Pod czas jazdy niebieskooka czuła jak powiew wiatru dosłownie muskał jej twarz. Miała też rewelacyjne widoki na wnętrza uniwersytetu. Na oknach były witraże przedstawiające sceny z życia mieszkańców Nowej Utopii. Korytarze budynku miały wygląd pałacowy. Wszędzie były pozłacane kolumny z płaskorzeźbami. Co druga kolumna miała z podobiznami sławnych aniołów. Reszta była ozdobiona kwiecistymi motywami. Podłoże było wyścielone czerwonym aksamitnym dywanem, po którym stąpali uczniowie. Po każdej stronie ścian były automatycznie otwierające drzwi do klas o kształcie anielskich skrzydeł. Również były złotego koloru. Ściany dla kontrastu ze złotem były koloru kości słoniowej, lecz widniały obrazy przedstawiające układy gwiezdne. Jasnooka była zaintrygowana tymi dziełami sztuki, lecz prędkość latającej maszyny nie pozwalał na przyjrzenie się bliżej. 


Daria // Opowiadania/Zbiory opowiadań
Znały się właściwie od zawsze, odkąd Diana sięga pamięcią. Zawsze razem, na dobre i na złe. Były dla siebie jak siostry, mogły razem beczki soli jeść i konie kraść. Jedna za drugą dałaby sobie głowę uciąć. W zasadzie czuły się nie jak przyjaciółki, ale jak rodzina. Czuły, że łączy je wyjątkowa więź, coś absolutnie niezwykłego i niespotykanego na tym bezdusznym świecie. Rozumiały się bez słów, zawsze jedna za drugą kończyła zdanie. Miały takie same myśli w danym momencie, tak samo się wysławiały, ubierały i miały takie same fryzury. Wyglądały jak bliźniaczki i tak też się czuły. Miały pewność, że to uczucie, jakkolwiek by je nazwać, jest w pełni prawdziwe i trwałe. Wiedziały, że jedna za drugą skoczyłaby w ogień. Zawsze się wspierały, były dla siebie podporą w trudnych chwilach. Mając siebie nie bały się otaczającej ich rzeczywistości, często ponurej i bezwzględnej. Pokonywały strach siłą swojej wielkiej siostrzanej przyjaźni. Spędzały ze sobą mnóstwo czasu, a w zasadzie należałoby rzec, iż niemal bez przerwy były razem. Istniała jednak pewna kwestia, która nie dawała Dianie spokoju...



Illuminata // Opowiadania/Psychologiczne
To pułapka. Żaden ruch nie jest bezpieczny, każdy niesie ryzyko i nadzieję zbawienia. Coś za coś. Bezpieczeństwo za życie. Życie za bezpieczeństwo. Bez życia nie będziesz bezpieczny. Bez bezpieczeństwa nie będziesz żywy. Paradoks goni paradoks. Nonsens egzystencji.


Nott // Opowiadania/Fan Fiction/Harry Potter/Nowe Pokolenie
Wyjrzał zza niego i zmarszczył brwi. Przy grubo ciosanym stole zawalonym papierami i przyrządami kreślarskimi stał Ilan, przyglądając się czemuś i pocierając w zamyśleniu gładki podbródek. Nie wyglądał już jak wystraszony chłopiec, raczej jak ktoś, kto wie, czego chce, ale nie może tego dostać. Mimo to wciąż nie wydawał się być straszny, ale Ślizgon wolał zostać w swojej kryjówce i poczekać, aż tamten sobie pójdzie.
Taki był jego plan.
— Przestań się chować, Nott. Wiem, że tu jesteś, zdaję sobie z tego sprawę od momentu, w którym się potknąłeś śledząc mnie. — Odezwał się nagle, nie unosząc wzroku. Ted nie miał chyba wyjścia, wylazł zza kredensu, otrzepał szatę z kurzu i podszedł do stołu jak gdyby nigdy nic.



Apila // Opowiadania/Fan Fiction/Harry Potter/Czasy Huncwotów
Wydawało się to marnowaniem cennego czasu, ale przyjaciółka powtarzała im do bólu głowy, że właśnie to działa. W momencie, gdy jedna z nich otwierała usta, by wyrazić swoje niezadowolenie i spytać czy to na pewno właściwe miejsce, drzwi wyskoczyły przed nimi jak gnom w ogródku. Daisy uśmiechnęła się na widok zaskoczonych min koleżanek i z przekonaniem chwyciła za złotą kołatkę i pociągnęła drzwi, puszczając je przodem. Wnętrze wyglądało dokładnie tak samo, jak każda inna klasa w Hogwarcie. Prostokątna sala rozjaśniana była przez duże okna, a podłoga skrzypiała głośno przy każdym mocniejszym kroku. Podstawowe wyposażenie, takie jak ławki czy krzesła zostały ustawione pod ścianami, by zrobić więcej miejsca dla ćwiczących. Obróciwszy się z powrotem w stronę drzwi, dziewczyny wciągnęły powietrze ze zdumienia.


M. Arton // Opowiadania/Fantasy/Dark Fantasy
Już nie byłam tą Reią, co zawsze. Myślałam jak ta Reia, ale zachowywałam się jak moje poprzednie wcielenie. Hereia.
Byłam silniejsza. Jakby wszystkiego miałam podwójnie. Czułam bicie dwóch serc, w głowie kołatało mi od natłoku myśli. Nawet nie wiedziałam co robię.
Poczułam tylko, jak moje dłonie wbijają się w coś twardego, obejmują coś śliskiego i bijącego, i wyrywają to.
Desmond padł trupem, a tuż obok poległo jego serce. Spojrzałam na swoje umoczone we krwi ręce i wrzasnęłam ponownie. Odwróciłam się i pobiegłam przed siebie.
Co ja zrobiłam?
Jak było mnie na to stać?
Czy byłam zła?
Padłam na kolana, kiedy znalazłam się na polanie. Nawet nie zauważyłam, jak Caleb do mnie podbiegł i mnie objął. Nie zadawał pytań, tylko spoglądał na moje dłonie, które trzymałam z obrzydzeniem z dala od siebie.
Zacisnęłam powieki.
Jestem mordercą.


Agata Klimczak // Opowiadania/Fantasy/Modern Fantasy
"- Nie… - wypowiedziała prawie nie słyszalnie. – To nie możliwe. – Osunęła się na podłogę. Łzy spływały jej po policzkach, a ona wciąż wpatrywała się tępo w bransoletkę, nie wierząc w to, co się właśnie działo.
- Co tu się dzieje? Co to dziecko tu robi? – pytał zdezorientowany Dyrektor. Alan wskazał mu rękę Gabrieli. Spod bransoletki, która robiła się coraz bardziej czarna, wypływały strużki krwi. – Z kim jest połączona? – zapytał zdenerwowanym głosem. Miał bardzo złe przeczucia.
- Z pańskim wnukiem – odrzekł drżącym głosem Alan. "



Ulotna // Opowiadania/Obyczajowe
Zrobić to. Dać mu nauczkę. Sprawić, że popamięta. Przekrzywia głowę i po raz ostatni zerka na kawałek metalu. Ostrożnie zsuwa go z palca. Przez krótką chwilę waży go w dłoni. Jest dziś tak samo lekki i nieistotny, jak jej uczucie do Warda. Przedmiot (nie) przypadkowo wyślizguje jej się z palców prosto na marmurową posadzkę. Odwracają się oboje. Równocześnie. Są zdumieni. Welch prezentuje uśmiech numer trzy, ten przeznaczony specjalnie dla ignorantów i z dumą demonstruje Wardowi pozbawioną zobowiązań dłoń. Nie zważa na karcące: Nina, które pada z jego na wpół zaciśniętych ust. Napawa się jego irytacją. A potem, jak przystało na księżniczkę z ogromnego i brzydkiego pałacu, skromnie obciąga sukienkę i rusza w kierunku schodów. Odchodzi nawet na niego nie patrząc. Mary wypuszcza ze świstem powietrze i kątem oka zerka na siostrzeńca. Jest poruszony. I zdezorientowany. 
Należy mu się.



CriminalEye // Opowiadania/Fantasy/High Fantasy
Nagle podłoże osunęło się pod jej nogami, a ona sama poczuła, że leci. Ze strachem przycisnęła Laurelcorę mocniej i spojrzała w górę. Za wcześnie, za wcześnie, o wiele za wcześnie! Co się stało? Dlaczego pojawiła się przepaść? Och, tak nie powinno być!
Wtem, z niewiadomego powodu, zachciało jej się krzyczeć, przeraźliwie krzyczeć, jak najgłośniej, tak aby każdy mógł ją usłyszeć. Wszystkie członki poraził niewyobrażalny strach, a na czoło wystąpił pot. Nawet pajęczyna, zupełnie jakby niespodziewanie ożyła, z dziwnym zwierzęcym piskiem oderwała się od jej ciała i wzleciała w górę.
Nea spojrzała w dół i zauważyła, że zamiast Laurelcory dzierżyła w rękach rozbite, zakrwawione lustro. Ostre kawałki szkła darły jej skórę, wbijały się w mięśnie, przecinały żyły, a nawet i kości. Buzująca posoka wylewała się strumieniami z jej ciała i lgnęła ku przeźroczystej tafli, która jak wygłodniała wchłaniała każdą kroplę. Gdy lepka maź odsłoniła jeden odłamek, dziewczyna zobaczyła własną pobrudzoną, obitą, zagłodzoną, pożółkłą twarz, a także połamaną i wybrakowaną czaszkę. Pisnęła głośno, a zaraz po tym poczuła, że gruchnęła plecami o twarde podłoże.


Mary // Opowiadania/Fan Fiction/Inne
Popołudnie spędzone z Vicky mija mi bardzo szybko. Brunetka za trzy tygodnie ma termin rozwiązania i niektóre ruchy sprawiają jej już lekki kłopot. Pomagam jej więc w przygotowaniu obiadu. Szczerze, powiedziawszy to Vicky mówi mi, co idzie po kolei, siedząc na sofie. Stanęło na zapiekance warzywnej.
- Poczekaj, powiedz mi to jeszcze raz, bo nie wiem jaka jest twoja rola w tym? – zwraca się do mnie Victoria, gdy mówię jej o odwiedzinach matki Jareda i jej rewelacjach.
- Constance spotyka się z kimś, poznała go podczas pobytu w Londynie i przyjechała z nim tutaj. Nie widziałaś jej…
- No okej, ale co chce od Ciebie?
- Przyszła do mnie, bo chce bym pomogła jej przekazać tę wiadomość Jaredowi i Shannonowi. Boi się jak zareagują, bo jej poprzedni związek odbił się na jej relacjach z synami – tłumaczę powoli, co powiedziała mi pani Leto.
- Jest dorosłą kobietą. To, że się z kimś spotyka nie jest rewelacją, a Jaredowi i Shannonowi nic do tego – Vicky nic nie rozumie…
- Vi, nie powiedziałam Ci wszystkiego jeszcze – zamykam zapiekankę w piekarniku i siadam obok przyjaciółki na kanapie. – On jest trochę młodszy od niej.
- Pff, ale mi problem. Spójrz na Ciebie i Jareda – Vicky szeroko się uśmiecha. – Ile lat?
Przez moment waham się czy powiedzieć jej prawdę…
- Dwadzieścia…
Spoglądam na Vicky i dostrzegam jak uśmiech miesza się na jej twarzy z zakłopotaniem.
- Jest jeszcze coś Vi… Ona wychodzi za niego za mąż. 


Mary // Recenzje/Inne
Jestem zaskoczona, rozbawiona i pod wrażeniem. Dziewczyny występują pod nazwą The Dolls, a do grania na pewno nie wykorzystują gitar, perkusji czy harfy (ukradzionej Florence), ale najzwyklejsze sprzęty kuchenne! Na dodatek - dla mnie wypadają rewelacyjnie, świeżo i atrakcyjnie. 

Nie wiem czy to kuchnia, w której siedzą, mimika twarzy czy serdeczność wypisana na ich wesołych buziach, każą mi uśmiechnąć się do nich i włączyć ponownie przycisk replay . Bez dwóch zdań to odkrycie rozweseliło mi dzień.

W dodatku dziewczyny poza humorem, mają też talent (może nie jest on na miarę oryginału...), co pokazują wykonując kolejny numer. Nie ograniczają się tylko do repertuary Florence.


Merciless Time// Korzenie przyczyn
Methrylis // Opowiadania/Fan Fiction/Inne
 " — …sam nie wiem, przecież nie ja to organizuję — mówił Mario obojętnym tonem. — Najważniejsze, że to wielki festiwal. Będzie dużo ludzi i dużo straży, by to wszystko jakoś pilnować.
— No właśnie… — odparł z powątpiewaniem Tom.
— Spokojnie — zaśmiał się nieznajomy. — Im więcej ludzi, tym ciężej to ogarnąć. Jestem pewien, że nie obejdzie się tam bez jakichś zamieszek. My zajmiemy się swoją robotą, oni swoją. Nie martw się, wszystko jest już ustalone. Witaminę A dostaniesz na miejscu, o to bądź spokojny. Ty musisz tylko przypilnować, by nie pojawiły się żadne niespodzianki i zrealizować listę gości. Nie sądzę, by coś takiego cię przerosło."

1 komentarz:

>